środa, 17 grudnia 2014

dlaczego uśmiech? dlaczego polsko-syryjski?

Może na początek, dlaczego polsko-syryjski?
W moim życiu od samego początku, w bardziej lub mniej zależny ode mnie sposób, mieszają się dwa nurty - polski i orientalny.
Z urodzenia jestem Polką. Wychowałam się i mieszkam w Polsce.  Jednak płynie we mnie również krew arabska. Kilka dekad temu przyjechał tutaj bowiem w celach edukacyjnych pewien Syryjczyk, który w trakcie studiów poznał Polkę o imieniu Wanda, ożenił się z nią, a potem został moim tatą. Choć nie jest on stereotypowym despotycznym Arabem, ani też praktykującym muzułmaninem, w naszej rodzinie dało się odczuć "inność" kulturową. Niektóre cechy wschodniej kultury były obecne w sposobie wychowywania przez rodziców, kształtowaniu wrażliwości estetycznej, a także smakowej.
W kraju, z którego pochodzi mój tata, zamieszkuje również mniejszość narodowa - Kurdowie. Tak się składa, że od zakończenia studiów czyli od trzech lat mam niemal nieprzerwany kontakt z przedstawicielami tej nacji. Po uzyskaniu tytułu magistra kulturoznawstwa stanęłam przed przykrym faktem braku perspektyw na znalezienie pracy zgodnej z wykształceniem. Popchnięta przez konieczność, ale też pociągnięta przez nie do końca zidentyfikowaną chęć zdobycia nowych doświadczeń w orientalnej atmosferze, zostałam kelnerką w restauracji Piramida. Lokal mieszczący się w centrum miasta prowadzony był właśnie przez syryjskich Kurdów, w dodatku znajomych mojego taty.
W ciągu trzech lat zmieniał się mój status pracownika, zmieniła się też lokalizacja firmy. Orient i Kurdowie ciągle mi jednak przez ten czas towarzyszą.
A uśmiech? Na przestrzeni dni, tygodni, miesięcy i w końcu lat zdobyłam różne mniej lub bardziej bolesne doświadczenia. Okazało się bowiem, że mimo kulturoznawczego wykształcenia, nie radziłam sobie na początku w ogóle z różnicami kulturowymi. Nie potrafiłam i właściwie nadal nie umiem bez zarzutu dopasować się do ludzi o innym sposobie myślenia, sposobie działania, postrzegania świata, innych wartościach i ich realizacji w życiu. Nie umiem być wzorową, według wschodniego kanonu, kobietą. Jednak ciągle dopracowuję wciąż tę imitację "dobrej kobiety" oraz "dobrego pracownika". Na mojej twarzy zamiast własnych prawdziwych emocji maluje się coraz częściej ten uśmiech - uśmiech polsko-kurdyjski. Uśmiech reprezentujący wartości wschodniej kobiety, wyrażający postawę grzeczną, kulturalną i uległą. Ale nie zapominajmy, jest to uśmiech uruchomiony przeze mnie, nieco zorientalizowaną i niezbyt typową Polkę... a może inaczej - nie do końca okrzesaną kobietę, która ma jeszcze coś do powiedzenia o tym co dzieje się w jej duszy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz