niedziela, 15 marca 2015

Dzień kobiet

Pewnego razu miała miejsce wymiana zdań między mną a moim byłym chłopakiem. Rozmowa dotyczyła wierności mężczyzn. Po raz kolejny zakończyła się ona podsumowaniem, że facet posiada zupełnie inną konstrukcję psychofizyczną, niż kobieta. W efekcie może on często zapominać o swojej partnerce -jeśli takową posiada - i o uczuciach do niej , dając się obezwładnić zwierzęcej naturze. Czy wtedy dochodzi do fizycznej zdrady? W większości przypadków pewnie nie. To przeważnie wypadkowa takich czynników, jak wartości etyczne danego mężczyzny i ..wartości etyczne kobiet, które go otaczają. Atrakcyjność partnerki może mieć jakieś znaczenie, ale nie za wielkie. Wiem to zarówno z obserwacji, jak i autopsji.
Powyższe wnioski nie są w żadnym razie odkrywcze. Zdaję sobie z tego sprawę. Przedstawiam je na zasadzie wprowadzenia...

Niedawno był Dzień Kobiet, który postanowiłyśmy z moimi przyjaciółkami celebrować we własnym gronie. Z dnia zrobił się nam Weekend Kobiet. Wszystkie nasze rozmowy i zdarzenia, które miały miejsce w tym czasie, posiadały dla mnie oczywiście przede wszystkim walory rekreacyjno-towarzyskie. To na prawdę ogromne i miłe zaskoczenie, że w tak - zdawałoby się - trudnym czasie, mogę być pogodna i odprężona. Mimo to jestem czujna i wciąż obserwuję. To wszystko, co się wokół mnie dzieje, a także ludzie, którzy mnie otaczają, stają się ciekawym polem do moich osobistych badań antropologicznych i psychologicznych. Jeden z najbardziej interesujących mnie tematów, to relacje międzyludzkie. W tym, rzecz jasna relacja damsko-męska.

Celebrację rozpoczęłyśmy w akademiku u Wiki. Mała gosposia przygotowała nam nietuzinkowy obiad składający się z "nuggetsów" sojowych podgrzewanych w opiekaczu do grzanek, pure z, roztłuczonych dnem szklanki, ziemniaków i słodko-ostro-kwaśnej sałatki ogórkowej "po diabelsku".
Po tym niezwykle sytym posiłku, drzemce, długich przygotowaniach oraz spontanicznych sesjach zdjęciowych telefonem w międzyczasie, wybrałyśmy się do pubu.
Usiadłyśmy na kanapie przy jednym z wolnych stolików. Niemal za każdym razem, nasze rozmowy są dowodem na to, że nie tylko dla mężczyzn, ale i dla kobiet, seks jest tematem nieodłącznym, będącym nie tylko źródłem informacji merytorycznych, ale też, a może przede wszystkim, dostarczającym wiele uciechy.
Nim się obejrzałam, moje przyjaciółki już rozpoczęły swoja grę w domysły na temat wyposażenia, obecnych na sali, przedstawicieli płci brzydkiej. Oprócz Wiki, chyba żadna z nas, nie chciałaby faktycznie wdać się w żaden romans. W pewnym momencie jednak, może w wyniku przebywania w aurze tego miejsca, powiedziałam do moich towarzyszek, że na flirt owszem, mogłabym mieć chęć.
Jakby na zawołanie, po kilku minutach, do naszego stolika podszedł mężczyzna. Usiadł... nie zważając na to gdzie, czyli na moim płaszczu. Dość nieudolnie wychodziły mu próby nawiązania z nami kontaktu.
- przyszedłem bo zauważyłem, że siedzą tu piękne kobiety - zaczął tradycyjnie
W dodatku, dość nieroztropnie, zanim jeszcze wybadał teren, nie mówiąc o wzbudzeniu w nas jakiegokolwiek zainteresowania czy  sympatii, przedstawił swoją odważną ofertę...
- mam dwie propozycje, ale pewnie na jedną z nich się nie zgodzicie - odparł z pomieszaniem odwagi i nieśmiałości
Wika, ze znudzoną miną,oświadczyła, że idzie na papierosa. Zastrzeliłam ją spojrzeniem, ale nawet tego nie zauważyła. Trudno. Mało zaciekawione, grzecznie słuchałyśmy, co ma do powiedzenia nasz rozmówca.
- moglibyśmy pójść do łóżka - wypalił
- wszyscy?! - zapytałyśmy zgodnie 
- nie... - facet widać nie przemyślał tematu
Na nasze zapytanie, z którą z nas, chciałby pójść do łóżka, nie bardzo mógł się zdecydować. Ostatecznie stwierdził, że wszystko jedno.
- chyba masz racje kolego, nie zgodzimy się - odparła Anastazja - więc co z tą drugą propozycją?
- możemy porozmawiać o waszych zainteresowaniach, wymienić się numerami telefonów, spróbować się zapoznać...
Zażenowana, ale też zatroskana jego nieporadnością, poradziłam mu, żeby wchodząc w tą grę, tak wcześnie  nie odkrywał swoich kart. Odparł, że nie gra w karty. Zaraz też skończyły się nam tematy do rozmowy. Towarzyski pan pożegnał się z nami grzecznie i wrócił do stolika swoich kolegów.
Ja natomiast poczułam, że jestem zmęczona,  a potrzebę flirtu zaspokoiłam na długi... długi czas.

Zwierzęcość. Też mi coś!
Oczywiście, zgadzam się, że ludzie (nie tylko mężczyźni) funkcjonują w pewnym rozdarciu między potrzebami biologicznymi a duchowymi. Ale każdy, kto miał okazję zaobserwować lub czytać o zachowaniach godowych samców, wie że zdobywanie samicy jest wymagające. Wiąże się z wieloma przygotowaniami, czasem poświęceniem życia, ale przede wszystkim cierpliwości, a więc...TRWA. Zanim dojdzie do tej prozaicznej a upragnionej kopulacji, mamy cały proces. Walki i tańce, prezentowanie przed partnerką i konkurencją siły genów i dobrych chęci, cierpliwe i słodkie oczekiwanie.
Jeszcze może wiek temu ludzie znali się na sztuce flirtu. Wymagała ona z obu stron kunsztu, wirtuozerii, nierzadko oczytania, inteligencji, umiejętności barwnego wypowiadania swoich myśli, błyskotliwego poczucia humoru. Można było cieszyć się narastającym erotycznym napięciem, czerpać przyjemność z samego oczekiwania.
Co się z nami stało? Mieliśmy stać ponad wszystkimi innymi gatunkami. Wyrastać z ziemi i dosięgać nieba. Zamiast tego stajemy się bardziej prymitywni i wulgarni, niż zwierzęta. Kim się więc stajemy? Do czego dążymy?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz